Andreozzi zagra o tytuł

Argentyńczyk Guido Andreozzi pokonał w pierwszym z sobotnich półfinałów rodaka Facundo Arguello i zapewnił sobie miejsce w niedzielnym finale. Spotkanie zakończyło się rezultatem 3:6, 7:6, 6:4.

Znając styl obu zawodników, kibice przed tym meczem spodziewali się wielu długich wymian i gry przede wszystkim zza linii końcowej. Już początek pojedynku utwierdził wszystkich w przekonaniu, że te przewidywania były zasadne. Andreozzi próbował wprawdzie kilka razy  odstąpić od tej reguły i ruszyć do siatki, ale zdecydowana większość tych wycieczek kończyła się niepowodzeniem. W czwartym gemie inauguracyjnej partii Arguello po raz pierwszy znalazł receptę na serwis rywala i wyszedł na 3:1. Andreozzi zdołał odrobić stratę przełamania, ale koniec końców jeszcze raz stracił podanie i pierwszy set zakończył się rezultatem 6:3 na korzyść młodszego z Argentyńczyków.

W drugiej części meczu na przełamanie trzeba było czekać do samej końcówki. Przy stanie 4:4 Arguello bez straty punktu wygrał serwis przeciwnika i znalazł się jedną nogą w finale naszego challengera. Drugiej dostawić się nie udało, bo Andreozzi poderwał się do walki i odrobił stratę. W dwunastym gemie Arguello obronił piłkę setową przy stanie 30:40 i doprowadził do tie-breaka. W tym górą był jednak tenisista rozstawiony z „czwórką”. Andreozzi wygrał cztery punkty od stanu 3:4 i momentalnie zrobiło się 1:1 w setach.

W decydującym secie Arguello prowadził już 3:0 i wydawało się, że w końcu dopnie swego i zapewni sobie miejsce w niedzielnym finale. Nic bardziej mylnego. Jego rywal wygrał pięć gemów z rzędu i niedługo później to on mógł się cieszyć z cennego zwycięstwa 6:4. Dla wygranego to jednak nie koniec wysiłku na dziś. W Meczu Dnia o 19:00 Andreozzi oraz partnerujący mu Guillermo Duran sprawdzą w finale debla formę Polaka Karola Drzewieckiego i Słowaka Filipa Polaska.

– Facundo to mój dobry przyjaciel. Znamy się od dziecka, więc te mecze między nami zawsze są szczególne – mówił na konferencji prasowej Andreozzi. – Na korcie staram się jednak odłożyć na bok emocje i skupić wyłącznie na grze. Przy stanie 4:5 w drugim secie miałem chwilę zwątpienia, ale cieszę się, że zdołałem odwrócić losy meczu i ostatecznie to ja zagram w niedzielnym finale.

Wcześniej Argentyńczyka czeka jednak wspomniana walka o deblowy tytuł Pekao Szczecin Open. – To trudna sytuacja, bo tych meczów było już naprawdę sporo i zmęczenie musi dawać o sobie znać. Mam jednak nadzieję, że wytrzymam fizycznie i zwyciężę w obu spotkaniach. Bardzo chciałbym opuszczać Polskę jako podwójny triumfator tego turnieju!

Udostępnij ten post!