Horror z happy endem Pawła Ciasia
Nic nie zapowiadało się na to, że Paweł Ciaś, rozpoczynający swój mecz punktualnie o godz. 17:00, będzie kończył przy sztucznym oświetleniu. Występujący dzięki dzikiej karcie tenisista pamięta mecze rozgrywane na korcie centralnym przy wypełnionych trybunach. I być może to sprawiło, że tak dobrze zagrał w decydujących momentach spotkania.
Przeciwnikiem polskiego tenisisty był Vit Kopriva. Czech zajmuje aktualnie 198. miejsce w światowym rankingu. W tym sezonie zagrał w półfinale turnieju ATP 250 w szwajcarskim Gstaad. Był faworytem w spotkaniu z Polakiem, pokonał go zresztą w marcu w ubiegłym sezonie w turnieju ITF w Chorwacji.
Mecz rozpoczął się obiecująco dla Koprivy. Do zera wygrał gem serwisowy rywala, a po chwili dołożył wygrane własne podanie. – Początkowo byłem trochę spięty i zestresowany, dlatego pierwszy gem serwisowy mi uciekł do zera. Później starałem się trafiać piłką w kort. Skutkowało, rywal robił dużo błędów. Wygrałem sześć gemów z rzędu – mówił Paweł Ciaś.
Wydawało się, że polski tenisista pójdzie za ciosem. Błyskawicznie wypracował sobie przewagę, prowadził już 4:1. – Pojawił się stres albo może myślenie, że „dogra się, bo mam przewagę”. Niestety zdarza się tak, że nic się nie dogra, bo trzeba to wypracować samemu – podkreślił nasz zawodnik. Doszło do decydującej odsłony, w której Kopriva na samym początku uzyskał breaka. Ciaś wierzył jednak do samego końca, że może wygrać. I to pomogło, wytrzymał i wykorzystał szansę, triumfując już przy zapalonych światłach.
– Nie będę ukrywał, że podoba mi się klimat, kiedy jest sztuczne oświetlenie. Jest rewelacyjnie. Dwa lata temu przegrałem w takich okolicznościach w III rundzie z Jozefem Kovalikiem, który później wygrał cały turniej. Choć oczywiście nie jest powiedziane, że gdybym go pokonał, to i ja bym zwyciężył – podkreślił nasz zawodnik.
Rywalem Ciasia będzie teraz Stefano Travaglia, rozstawiony z numerem 8. tenisista. Nie będzie miał łatwego zadania, bo Polak się rozkręca w ostatnim czasie. – Lubię nawierzchnię ziemną, moja gra jest ostatnio coraz lepsza. Mam nadzieję, że kiedy będę zyskiwał przewagę, to będę zamykał mecze w dwóch setach. Bo tym razem to się przeciągnęło o godzinę – zakończył.
Sponsorami tytularnymi Pekao Szczecin Open są Bank Pekao S.A. oraz Miasto Szczecin. Turniej należy do cyklu LOTOS PZT Polish Tour – Narodowy Puchar Polski.